mySKINbooster, czyli co nowego u Miya Cosmetics

mySKINbooster, czyli co nowego u Miya Cosmetics

Żele-boostery Miya Cosmetics miały swoją premierę kilka miesięcy temu, było o nich dosyć głośno, co mnie nie dziwi, sama używam regularnie kilku ich kosmetyków i z chęcią do nich wracam.


Czy wiecie, że to nasza, rodzima firma :) też się zdziwiłam na samym początku, mnie osobiście zachwyca podejście dziewczyn, założycielek marki. Filozofia Ań jest prosta, kosmetyki które możesz użyć nawet w biegu, nałożyć na skórę i wyjść (jak ja to lubię szczególnie rano). Dodatkowo jeszcze za opakowania z trzciny cukrowej, szklane lub RPET z recyklingu. Aktualnie w ciągłym użyciu mam serum z wit.C czy prebiotykami, esencję nawilżającą, serum mocy Power elixir, cudownie wszechstronny. Wielofunkcyjność i  wszechstronność to właśnie lubię w kosmetykach, a tu jeszcze wszystko wegańskie i crueltyfree.


I właśnie wszechstronnością z lekkim ukierunkowaniem na... wyróżniają się ich żelowe nowości. 


Nawilżający żel z peptydami (wersja różowa) bardzo dobrze sprawdzał się u mnie na noc, pod krem lub serum, zaś wersja matująca, na dzień pod makijaż mineralny, obawiałam się rolowania, czy jakiegoś przemieszczania ale minerały bardzo dobrze się na nim trzymały.

Obydwie wersje wchłaniają się natychmiastowo, minimalna lepkości zostaje chwilę po aplikacji, ale to taka cecha produktu, nie wada i dla mnie to akurat żaden problem. Konsystencja jest zaskakująca i przyjemnie się rozprowadza na skórze. Szczególnie kiedy miałam więcej czasu i wersję różową nakładałam wprost z lodówki na okolice oczu dając ukojenie, redukując ślady zmęczenia. Jest to też bardzo fajna opcja na gotową maseczkę do nałożenia na całą twarz i podziałania rollerem... bardzo to lubiłam.
Efekty działania są natychmiastowe gładszej, promiennej i takiej napitej skóry. Na zmniejszenie widoczności zmarszczek, jakąś spektakularną jędrność, trzeba by pewnie poczekać i po trzech miesiącach używania raczej nie będzie to widoczne.
W składzie znajdziemy peptydy, hydrolat z kwiatów róży damasceńskiej (wyraźnie wyczuwalny), ekstrakt z peonii i nasion bawełny, betainę, wit. B3, alantoine, prowitaminę B5 (szczegółowy skład poniżej)

INCI: Aqua (Water)*, Rosa Damascena Flower Water*, Betaine*, Niacinamide, Panthenol, Palmitoyl Tripeptide-5, Glycerin*, Gossypium Herbaceum (Cotton) Seed Extract*, Paeonia Officinalis (Peony) Flower Extract*, Allantoin, Carbomer, Sodium Hydroxide, Triethyl Citrate*, Caprylyl Glycol, Benzoic Acid, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Gluconolactone*,Parfum (Fragrance), Citronellol, Geraniol.


Wersja matująca (zielona) nie robi efektu takiego chamskiego, płaskiego matu, czego nienawidzę, ale widać przy regularnym stosowaniu, że reguluje wydzielanie sebum, twarz wygląda bardzo naturalnie i wolniej w ciągu dnia dostaje swojego naturalnego tłuszczyku. Jak już mówiłam bardzo dobrze sprawdzał mi się pod makijaż mineralny...


... ale ale, zauważyłam w pewnym momencie, że bardzo szybko zaczął znikać, nie współmiernie do mojego używania. I co się kazało :) że Pan mąż zaczął regularnie się nim raczyć zamiast kremu, bo jak to mówi -  nie tłusty, nie lepki, szybko znika po aplikacji i bez ceregieli może wyjść z domu i skóra jakaś taka fajna. Jeśli zatem macie w domu jakichś męskich wybredziochów kosmetycznych, co tylko tolerują mydło i krem Nivea, jest szansa że to im podejdzie :)
W składzie jak u różowego kolegi mamy  peptydy, do tego sok z aloesu, ekstrakt z owoców kokosa, betainę, alantoinę, wit. B3 i prowitaminę B5.

INCI: Aqua (Water)*, Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Betaine*, Niacinamide, Cocos Nucifera Fruit Extract*, Palmitoyl Tripeptide-5, Panthenol, Glycerin*, Allantoin, Carbomer, Sodium Hydroxide, Triethyl Citrate*, Caprylyl Glycol, Benzoic Acid, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Citric Acid, Parfum (Fragrance).


Bardzo lubię kosmetyki dające skórze dobre nawilżenie na dłużej, bez jakichś długotrwałych zabiegów, a mySKINbooster mi to daje. Przy mojej mieszanej cerze, z problemami w strefie I oraz ogólnymi skłonnościami do focha nie zauważyłam żadnego zapychania czy dodatkowych problemów.
Czy uważam, że jest niezbędny w pielęgnacji i bez niego nie poradzimy sobie z codzienną rutyną, absolutnie nie, ale z całą pewnością jest dla niej bardzo ciekawym dodatkiem i wspomożeniem naszych starań.


Jeszcze info dla dziewczyn w ciąży oraz karmiących, żele były testowane pod kontrolą ginekologa i będą dla Was odpowiednie.

Copyright © 2019 ecobabka na tropie...