Naturalny krem rozświetlający Bema Cosmetici - Naturys Limye

Naturalny krem rozświetlający Bema Cosmetici - Naturys Limye

Macie takie kosmetyki do których wracacie bez mrugnięcia okiem? Ja mam :) szczególnie jeśli chodzi o kremy do twarzy, które tak ciężko mi dobrać przez mieszaną, czasem dosyć kapryśną, dojrzałą cerę.


Dlatego bardzo się cieszę, że dogadałam się właśnie z kremem rozświetlającym Bema.
Wiadomo, że po zimie skóra jest trochę zmęczona, poszarzała i smutna, dochodzą też przebarwienia po różnych zmianach u mnie, które na bladej buzi są bardziej widoczne. Wtedy pojawia się on! :)

Jak działa?
Przy pierwszym zetknięciu krem wydawał mi się dosyć bogaty i ciężki, nie ukrywam były pewne obawy, jednak im dalej w las, okazało się, że to było tylko wrażenie.
Rozprowadzał się bardzo dobrze, nie wchłania się momentalnie i zostawia na skórze warstewkę, taką jakby ochronną, ale się nie klei. Bez problemu dogaduje się z makijażem mineralnym.
Używałam/używam go głównie na dzień, dzięki subtelnym drobinkom, które delikatnie rozświetlają cerę.
Krem wystarczająco nawilża skórę, przy dłuższym, regularnym stosowaniu zauważyłam lepsze napięcie skóry. Twarz wygląda na wypoczętą, delikatnie rozpromienioną i o taki efekt na co dzień mi chodzi!
Nie miałam żadnych podrażnień, nie zapychał moich problematycznych stref, lubię nakładać go w okolice oczu, bo też nie powodował żadnego łzawienia.

Zapach jest bardzo delikatny, taki kremowy, przypomina mi zapach ich kremu pod oczy, czy kremu liftingującego, właściwie wszystkie mają bardzo podobną nutę :)
Krem zawiera dużo składników aktywnych, bazuje na hibiskusie, oleju jojoba i maśle shea , za rozświetlenie odpowiada jak zwykle mica (szczegóły poniżej).


Na dzień nie potrzebowałam nic więcej, wyświecałam się w zależności od pogody, czy makijażu tak po ok 4 - 6 godzinach, ale nie było to tak, że nagle tłuszcz kapał mi z twarzy, tylko tak stopniowo pojawiało się naturalne błyszczenie, co zupełnie mi nie przeszkadzało.
Nadal będę do niego wracać!


INCI: Camelia Sinensis Leaf Water*, Rosa Damascena*Flower Water, Chamomilla Recutita*(Matricaria)Flower Water, Cetaurea Cyanus* Flower Wtaer , Hexyldecanol, Hexyldecyl Laurate, Olea Europaea*(Olive)Fruit Oil, Cetearyl Glucoside, Cetearyl Alcohol, Dicaprylyl Carbonate, Glycerin, Potassium Cetyl Phosphate, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Simmondsia Chinensis* (Jojoba)Seed Oil, Butyrospermum Parkii*(Shea)Butter, Euphorbia Cerifera (Candelilla)Wax, Glyceryl Caprylate, Citric Acid, Tocopherol, Kaolin, Porphyridium Polysaccharide, Hydrolyzed Hibiscus Esculentus Extract, Dextrin, Titanium Dioxide , Mica , Pisum Sativum (Pea)Extract, Sodium Cocoyl Glutamate , Sodium Lactate, Sucrose Dilaurate , Maltodextrin, Porphyra Umbilicalis Extract, Potassium Sorbate , Sodium Benzoate, Parfum/Fragrance, Linalool**, Limonene**, gernaiol**


Sukin 100% natury z Australii

Sukin 100% natury z Australii

Kompleksowa, trzy etapowa pielęgnacja, zamknięta w małym pudełeczku, czyli propozycja od australijskiej marki Sukin. Od pewnego czasu podbija nasz rynek kosmetykami na bazie składników naturalnych, nie testowanymi na zwierzętach, wolnymi od syntetycznych substancji zapachowych składników pochodzenia zwierzęcego, ostrych detergentów, ani sztucznych barwników. Nie znajdziemy w nich także SLS, olei mineralnych, EDTA, czy parabenów.
Ja swój zestaw znalazłam w TK Maxx, skuszona składami, opiniami dziewczyn i ceną (ułamek regularnej sklepowej) byłam bardzo ciekawa co tam trawie piszczy i skąd te zachwyty :)


Zaczynamy od żelu do mycia twarzy o przyjemnym ziołowym, może trochę cytrusowym, bardzo naturalnym zapachu.
W składzie znajdziemy aloes, ekstrakty z rumianku, oczaru wirginijskiego (bardzo się lubimy), czy lawendy, do tego olej makadamia, różany i z wiesiołka (pełny skład niżej).
Oczywiście na początku, zanim się zorientowałam jaki jest wydajny, używałam go znacząco za dużo, później było już lepiej :)
W kontakcie z wodą bardzo fajnie się pieni, mogłam nim spokojnie zmyć makijaż mineralny, nie wiem jak zachowa się przy takim standardowym tuszu czy podkładzie.
Jeśli używałam mojego dwufazowego płynu do demakijażu, całkowicie domywał resztki makijażu oraz fazę olejową.
Głównie używałam go do wieczornego mycia, ponieważ rano zazwyczaj używam pianki, ale jest na tyle delikatny, że spokojnie do porannej pielęgnacji też się sprawdzi.
Skóra po użyciu nie jest suchym wiórkiem, nie jest ściągnięta, mimo że widać działanie regulujące wydzielanie sebum, jest ukojona i czuje się po prostu komfortowo :) gotowa na kolejne pielęgnacyjne kroki.

INCI: Aqua, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Cocoamidopropyl Betaine, Decyl Glucoside, PEG-150 Pentaerythrityl Tetrastearate, Chamomilla Recutita Extract (Chamomile), Camellia Sinensis Extract, Hamamelis Virginiana Extract (Witch Hazel), Glycerin, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Rosa Canina Fruit Oil (Rose Hip) OenotheraBiennis (Evening Primrose) Seed Oil, Phenoxyethanol, Benzyl Alcohol, Citrus Tangerina (Tangerine) Peel Oil, Citrus Nobilis (Mandarin Orange) Peel Oil, Lavandula Angustifolia Extract Lavender), Vanilla Planifolia Extract, Citric Acid


Po myciu warto stonizować skórę, wyrównać pH, do czego idealnie się nadaje mgiełka nawilżająca, o cudownym różanym zapachu, w której prym wiedzie właśnie woda różana i ekstrakt z rumianku. U mnie nie tylko sprawdziła się po myciu, ale też przy podrażnieniach po maseczkach glinkowych. Łagodzi zaczerwienienia, koi i odświeża skórę.
U mnie właściwie na co dzień goszczą hydrolaty ale ten tonik/mgiełka w niczym im nie ustępuje, nawet się zastanawiam, czy nie jest lepszy w działaniu od takiego hydrolatu różanego, czy rumiankowego hmm...
Buteleczka ma bardzo dobry atomizer, który nie strzela z znienacka w oko, tylko puszcza idealną mgiełkę, dlatego puste opakowanie zostało na refille innych kosmetyków z gorszą pompką, bo takie się oczywiście trafiają.
Używałam jej parę miesięcy temu i muszę powiedzieć, że tak na lato chyba za nią zatęsknię :) w taki gorący dzień, wyjąć z lodówki i psik...psik...

INCI: Water (Aqua), Rosa Damascena Flower Water (Rose), Glycerin, Chamomilla Recutita (Matricaria) Flower Extract (Chamomile), Citric Acid, Phenoxyethanol


I ostatni etap pielęgnacji :) po oczyszczeniu i stonizowaniu skóry warto ją nawilżyć i odżywić, w zestawie znajdziemy dedykowany do tego lotion. 
O ile żel i tonik super mi się sprawdzały, to tu jednak jest mały zawód, ponieważ jako krem na noc dla mnie (dojrzała skóra), samodzielnie się nie do końca sprawdzał. Potrzebowałam za każdym razem czymś go "wzmocnić" :)
Może dla młodszej, mało wymagającej skóry sprawdziłby się idealnie, ja potrzebowałam czegoś więcej.
Za to idealnie szybko się rozprowadzał i wchłaniał do matu zostawiając gładką twarz, tym samym nadając się na dzień pod makijaż. Nic się nie ciastowało, nie rolowało, dogadywał się z mineralnym makijażem, jakoś nie wyświecałam się bardziej niż zwykle, ale też nie przedłużał świeżości makijażu, nie obciążał. Tym samym okazał się świetną lekką, bazą pod makijaż. 

Bardzo wygodne opakowanie z pompką, ułatwiającą dozowanie, nie trzeba w nim grzebać palcami, co przy takiej ilości składników aktywnych byłoby zabójstwem.
Znajdziemy tu połączenie wyciągów roślinnych ze skrzypu, pokrzywy, aloesu, łopianu i olei z dzikiej róży, sezamowego, jojoba, awokado, z kiełków pszenicy, dodatkowo masło shea i kakaowe.  

Czy kupię go ponownie? No tu jest problem, do pielęgnacji wieczornej się nie sprawdził, ale już jako baza pod makijaż tak, ale żeby brać go tylko w tym celu, to chyba nie, spokojnie mogę zostać przy kremach, których używam.

INCI: Aqua, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil, Cetearyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Glycerin, Ceteareth-20, Rosa Canina Fruit Oil (Rose Hip), Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Oil, Tocopherol (Vitamin E), Equisetum Arvense (Horsetail) Extract, Arctium Lappa (Burdock) Extract, Urtica Dioica (Nettle) Extract, Phenoxyethanol, Benzyl Alcohol, Citrus Tangerina (Tangerine) Peel Oil, Citrus Nobilis (Mandarin Orange) Peel Oil, Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil, Vanillin,Vanilla Planifolia Extract, Citrus Paradisi (Grapefruit) Seed Extract, Linalool, * Limonene. * * Natural component of essential oils


Mimo wszystko jeśli jeszcze uda mi się trafić na ich kosmetyki, z chęcią wypróbuję produkty do włosów, słyszałam ze też je lubicie :)

Naturalny krem liftingujący od Resibo

Naturalny krem liftingujący od Resibo

Ciekawe czy pamiętacie listopadowe przesyłki niespodzianki od Resibo, rzeczywiście minęło trochę czasu, Ewelina i spółka zdążyli wypuścić na nasz rynek kolejne swoje dzieci :), których jestem bardzo ciekawa (krem BB). Jednak bohaterem dzisiejszego odcinka zostaje naturalny krem liftingujący.


Muszę przyznać, że na taki kosmetyk wiele z nas, starszych dziewczyn po prostu czekało.
Mi osobiście brakowało w kosmetyczce właśnie kremu do skóry dojrzałej, typowo liftingującego, a nie tylko takiego kondycjonującego skórę. Chyba marzył mi się taki typowy napinacz ;P którego efekty nie będą znikały następnego dnia.

Jak działa?
Na początek bardzo podoba mi się jak się wchłania, jego konsystencja i delikatny zapach. Od samego początku używałam szpatułki od innego kremu i chyba tego mi brakuje w produkcie, ze względu na bogactwo składników aktywnych oraz higienę jednak wolałam bezpośrednio nie pchać tam paluchów.
Kiedy używałam go w okresie jesienno-zimowym, właściwie szybko znikał na mojej skórze, kiedy wróciłam do niego ostatnio w cieplejszym czasie, czułam że coś treściwszego nałożyłam na twarz (bez lepkiej warstwy).
Mimo, że nie jest to krem z gatunku lekkich nie zapychał mnie, nie pojawiały się jakieś większe niespodzianki (skóra mieszana, czasem problematyczna z okresowym fochem) nie miałam żadnej reakcji w kierunku podrażnień, tylko przez pierwsze dni po aplikacji czułam lekkie mrowienie na twarzy, które później zniknęło. 
Muszę powiedzieć, że taki największy efekt był widoczny u mnie po ok 1,5 miesiąca regularnego używania, skóra była jędrna, zmarszczki spłycone, miejscami wypełnione. Krem dobrze nawilża, skóra jest bardzo gładka, a twarz nawet po nie do końca przespanej nocy wygląda, o dziwo, na taką wypoczętą. 
Używałam go tylko na noc, kilka razy użyłam go na dzień, ale się strasznie wyświecałam, wiec zostałam przy wieczornych aplikacjach.
Efekty utrzymywały się dosyć długo i już ten efekt, który osiągnęłam nie pogłębiał się, na przełomie roku przestałam go używać. 
Wróciłam jednak do niego po ok. 2 miesiącach i w marcu znowu przez miesiąc dzielnie mi towarzyszy (właśnie tak będę go stosować, wracać co kilka miesięcy na zasadzie takiego boostera i wygładzacza :))


W składzie jak zwykle znajdziemy wiele składników aktywnych jak peptydy miedziowe-odpowiedzialne za poprawę sprężystości i wytrzymałości skóry, nektar z australijskiego kwiatu o nazwie Kangurza łapa :), który długotrwale wygładza zmarszczki, ekstrakt z indyjskiego krzewu Bringraj który działa nawilżająco i odmłądzająco.
Dodatkowo mamy niacynamid - coś dla skór tłustych i mieszanych, oraz dla lepszego nawilżenia kwas hialuronowy, skwalan roślinny, czy olej z nasion marakui (dokładny skład niżej)

Wiem, że głównym bohaterem jest krem, ale mi osobiście wielką przyjemność sprawił dodatek do przesyłki,  mgiełka "poprawiająca nastrój" całkowicie moje nuty, czyli biała herbata i bergamotka. 
Po rozpyleniu jednej pompki zapach utrzymuje się bardzo długo. Mgiełka wylądowała na szafce w sypialni i jest świetnym wieczornym umilaczem, pomagającym się zrelaksować i przygotować do snu (kosmiczna wydajność minęło pół roku, a mam jeszcze połowę)

INCI: Aqua, Glycerin, Propanediol, Isoamyl Laurate*, Squalane*, Persea Gratissima Oil, Niacinamide, Cetearyl Olivate*, Meadowfoam Estolide*, Theobroma Grandiflorum Seed Butter, Passiflora Edulis Seed Oil, Apricot Kernel Oil Polyglyceryl-4 Esters, Sorbitan Olivate*, Euphorbia Cerifera Cera, Anigozanthos Flavidus Extract, Olea Europaea Fruit Oil*, Eclipta Prostrata Extract, Helianthus Annuus Seed Oil, Sodium Hyaluronate*, Olea Europaea Oil Unsaponifiables*, Tocopherol, Hydrogenated Olive Oil*, Copper Lysinate/Prolinate, Methylglucoside Phosphate, Biosaccharide Gum-1*, Cetearyl Alcohol, Xanthan Gum*, Glyceryl Caprylate, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Sodium Levulinate, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Sodium Anisate, Citric Acid, Parfum, Benzyl Salicylate, Limonene, Linalool, Hydroxycitronellal, Hexyl Cinnamal, Geraniol, Benzyl Alcohol, Cinnamyl Alcohol

*składniki certyfikowane


Nie jestem w stanie powiedzieć jak się sprawdzi na skórze 20-30 letniej bo chyba nie bardzo będzie miał tam coś do roboty :) oprócz ogólnej poprawy wyglądu. Ja dobiegam 40-stki i nie ma co się oszukiwać mimo dość dobrego stanu samej skóry, zmarszczki i tak się pojawiają więc było na czym sprawdzać :P 
Co mogę powiedzieć jestem oczarowana i bardzo zadowolona z działania, będą kolejne opakowania, tego jestem pewna.




Copyright © 2019 ecobabka na tropie...