Ampułka anti-ageing Plantea

Z najnowszego kosmetyku Plantea powinny być zadowolone nieco starsze dziewczyny, ze względu na działanie jak i formę.


Mowa o ampułce anti-ageing Youth Look zwaną też kuracją dotleniającą, która dwa miesiące temu zagościła w mojej wieczornej pielęgnacji.
Jak zobaczycie niżej ma bardzo przyjemną konsystencję, coś pomiędzy lotionem, a płynnym kremem, bardzo wygodnym w aplikacji, ma delikatny trochę taki lekko ogórkowy zapach.

Nakładałam je głównie na wieczór, 3-4 pompki i nie czułam żeby było go za dużo, przeważnie nic więcej nie dodawałam (zdarzał się olejek na niedoskonałości). Skóra była wystarczająco nawilżona, a na drugi dzień gładka, matowa i taka świetlista.


Jak działa?
Wydaje mi się, że najszybciej (po około miesiącu) efekty zauważyłam na czole i wokół oczu, bo bez problemu nakładałam ampułkę również w te okolice i po tych zmarszczkach widziałam jak się zmieniają. Pomaga przy płytkich zmarszczkach, szczególnie na takie linie odwodnieniowe, przy głębokich to już tylko chirurg :)
Podoba mi się kojące działanie przy czasowo podrażnionej skórze np. po kuracjach, po maseczkach z kwasami czy mocniejszym peelingu, rano nie ma suchości, zaczerwienienia, napięcia. Taki kojący plaster na zmęczoną, zestresowaną skórę.
Nie obciążał mojej skóry w bardzo trudnym dla niej czasie, kiedy miałam ogromne problemy skórne wywołane noszeniem maseczek, a zmiany nie były tak widoczne. Próbowałam użyć go kilka razy na dzień, jednak bez lekkiego zmatowienia by się nie obeszło, a że od kilku miesięcy właściwie się nie maluję to została na noc i tak najlepiej się u mnie sprawdza.

Składniki aktywne jakie znajdziecie w środku szczegółowo podaje na dole wspomnę tylko o kilku takich kluczowych, które robią robotę...
Ektoina substancja produkowana przez mikroorganizmy ekstremofile, które dostosowują się do warunków zewnętrznych i radzą sobie z ich negatywnym wpływem. Zapobiega stanom zapalnym.
Ryboza, cukier pozyskiwany z nasion kukurydzy, który daje energię i natlenia komórki skóry, stymuluje produkcję kolagenu.
Ekstrakt z goryczki indyjskiej o działaniu anti-ageing, poprawiający wygląd skóry.


Biorąc wszystko pod uwagę myślę, że jest to fajna propozycja w walce z upływającym czasem, przy mojej dojrzałej, mieszanej skórze miałam komfort, ale nie wiem czy dla suchych skór nie będzie trochę mało i trzeba będzie coś do niego dokładać (sami musicie sprawdzić nie było na kim wypróbować:))


Dwa miesiące to oczywiście za krótki czas, żeby zauważyć jakieś procesy turbo regenerujące w głębszych warstwach skóry i z całą pewnością warto jej dłużej poużywać. Zupełnie mi to nie przeszkadza bo i tak jestem długodystansowcem, wiem że często warto poczekać trochę dłużej na lepszy efekt co nie zmienia faktu, że po takim czasie gołym okiem widać gładszą skórę.
Ampułki została mi resztka dosłownie na kilka użyć, ale to na jakieś większe wyjścia, jednak i tak chyba szybciej zużyję i kupię kolejne opakowanie. To miałam przyjemność sprawdzić dzięki uprzejmości marki w ramach prezentu od firmy, ale od razu dementuję nie byłam do niczego obligowana i jak zwykle tutaj jak i na profilu instagramowym są to moje własne, obiektywne opinie.

INCI:Aqua, Shea Butter Ethyl Esters, Oryza Sativa Bran Oil, Propanediol, Vitis Vinifera Seed Oil, Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride, Distarch Phosphate, Maltooligosyl Glucoside, Polyglyceryl-3 Beeswax, Maltodextrin, Hydrogenated Starch Hydrolysate, Ribose, Sucrose Laurate, Ectoin, Benzyl Alcohol, Tocopherol, Sodium Hyaluronate, Helianthus Annuus Seed Oil, Dipotassium Glycyrrhizate, Sodium Phytate, Swertia Chirata Extract, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Biosaccharide Gum-1, Parfum*, Sodium Levulinate, Glyceryl Caprylate, Xanthan Gum, Sodium Anisate, Sclerotium Gum, Lecithin, Pullulan, Silica, Linalool, Citral, Benzyl Salicylate.

Copyright © 2019 ecobabka na tropie...