Podsumowanie lata z Madara

Podsumowanie lata z Madara

Koniec lata, nadeszła pora na podsumowanie pielęgnacji przeciwsłonecznej w tym sezonie, jeśli chodzi o kremy z filtrem, od zeszłego roku niezmiennie jestem fanką marki Madara:), której krem sprawdził się w każdych, nawet ekstremalnych, tropikalnych warunkach. Dodatkowo w tym roku skusiłam się na ich nowości o których możecie poczytać jak się u mnie sprawdziły. Zapraszam...


Zaczynamy od tegorocznej nowości z Madary, rozświetlający krem BB do ciała SUN 15, który daje niesamowite wrażenie już po pierwszych użyciach.
Krem delikatnie wyrównuje koloryt, nie klei się, bardzo szybko naprawdę w ciągu chwili się wchłania, w porównaniu do SUN 30 nad którym trzeba chwilę popracować, to nie ma co porównywać :). Bardzo dobrze się rozprowadza, czuć niesamowitą gładkość,
Efekt glow bez żadnych chamskich drobinek, skóra wygląda jak posypana subtelnie opalizującym pyłkiem coś pięknego. Całkowicie się w nim zakochałam :)
Wiadomo jeśli chodzi o filtr ochrona jest znikoma, ale jako krem "upiększający" do sukienki, do szortów wieczorową porą, cacuszko.
Moja skóra bardzo się z nim lubi, daje efekt pięknego wykończenia. Polecam, polecam, polecam...

INCI: Aloe Barbadensis (Aloe) Leaf Juice*, Dicaprylyl Carbonate,  Isoamyl Laurate, Zinc Oxide, Glycerin**, Sorbitan Olivate, Mica ( CI 77019)****, Cera Alba/Bees Wax*, Lecithin, Polyglyceryl-2 Dipolyhydroxystearate, Silica, Titanium Dioxide (CI 77891)****. Aroma/Fragrance, Sodium Chloride, Sorbitan Caprylate, Cellulose, Palmitic Acid, Rubus Idaeus (Raspberry) Seed Oil*, Stearic Acid CI 77491 (Iron oxides)****, CI 77492 (Iron oxides)****, Propanediol, Benzoic Acid, Aqua/Water, Ascorbyl Palmitate (Vitamin C), Sodium Phytate, Tocopherol, Tin Oxide****, Potassium Hydroxide, CI 77499 (Iron Oxides)**** Geraniol***.

* z rolnictwa ekologicznego
** stworzone ze składników organicznych
*** naturalne olejki eteryczne



Teraz o kremie do którego mam niesamowity sentyment, krem SUN 30 którego nasza wspólna przygoda zaczęła się w zeszłym roku, kiedy chciałam zmienić dotychczasową pielęgnację przeciw słoneczną na bardziej naturalną i trafiłam na Madarę :)
Krem co widzieliście był hitem w trakcie naszego wyjazdu na Wyspy Kanaryjskie, nie miałam do niego żadnych zastrzeżeń i dlatego w tym roku tez się na niego zdecydowałam.
Jeśli chodzi o nakładanie to trzeba z nim trochę popracować, żeby równomiernie rozprowadzić, zostawia taką lekką warstewkę na skórze, co jednak kompletnie mi nie przeszkadza bo ładnie wtapia się w skórę, tylko właśnie nie zostawia jej aż tak suchej w dotyku jak poprzednik.
U Roberta trochę bielił, wiadomo facet więcej włosków tu i ówdzie :) ma bardzo dobry skład, w którym znajdziemy m. in. sok z aloesu, olej z pestek malin, który dodatkowo podbija działanie filtra mineralnego.
Jeśli chodzi o makijaż na nim, to praktycznie w okresie letnim takiego nie miałam często, ale jeśli już to z minerałami rożnie się dogadywał raz było dobrze raz źle i nie do końca załapałam o co chodziło :P najważniejsze, że nie zapychał i nie powodował podobnych problemów przy mojej cerze mieszanej, wiem że pisałyście, że skóry tłuste miały trochę problemów.

My bez wątpienia wrócimy do niego w przyszłym roku, na razie nie mam w planach zmiany :)

INCI: Aloe Barbadensis (Aloe) Leaf Juice *, Zinc Oxide, Isoamyl Laurate, Dicaprylyl Carbonate, Glycerin**, Sorbitan Olivate, Cera Alba (Bees Wax) *, Lecithin, Polyglyceryl-2 Dipolyhydroxystearate, Silica, Dracocephalum Ruyschiana (Dragonhead) Cell Culture Extract, Rubus Idaeus (Raspberry) Seed Oil *, Cellulose, Sodium Chloride, Sorbitan Caprylate, Aroma / Fragrance, Palmitic Acid, Stearic Acid, Propanediol, Benzoic Acid, Aqua / Water, Ascorbyl Palmitate (Vitamin C), Sodium Phytate, Tocopherol (Vitamin E), Potassium Hydroxide, Citral ***, Citronellol ***, Linalool ***, Geraniol ***, Limonene ***

* z rolnictwa ekologicznego
** stworzone ze składników organicznych
*** naturalne olejki eteryczne



Hmm... no i tutaj jest lekkie ukłucie :( Lekkie mleczko SUN 20 kolejna tegoroczna nowość marki,  tak chciałam żeby było wszystko dobrze i będzie to taki bezobsługowy krem jak poprzednicy.
Niestety bieli... we wszystkich załamaniach skóry w łokciach, pod kolanami, tylko to też nie zawsze. Mieliśmy z nim ruletkę wychodząc z domu, czy będziemy wyglądać jak zebra, czy normalnie.
Mimo wszystko, same właściwości świetne, szybko się wchłaniał, bardzo dobrze rozprowadzał, ma lekką konsystencję, bardzo przyjemy zapach i zero klejenia. Bardzo komfortowy na skórze, ale już mniej wyglądowo.
Dlatego ciężko mi powiedzieć, czy do niego wrócimy :(

INCI: Aloe Barbadensis (Aloe) Leaf Juice*, Zinc Oxide, Isoamyl Laurate, Dicaprylyl Carbonate Polyglyceryl-3 Polyricinoleate, Glycerin**, Cetyl Ricinoleate, Sorbitan Sesquioleate Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Wax, Olea Europaea (Olive) Oil Unsaponifiables Aroma, Sodium Chloride, Cera Alba, Glyceryl Caprylate, Magnesium Stearate Sorbitan Caprylate, Cellulose, Rhus Verniciflua Peel Cera / Rhus Succedanea Fruit Cera Shorea Robusta Resin, Rubus Idaeus (Raspberry) Seed Oil*, Xanthan Gum, Propanediol Benzoic Acid, Aluminum Tristearate, Potassium Hydroxide, Aqua, Ascorbyl Palmitate (Vitamin C), Sodium phytate, Tocopherol, Geraniol***

* z rolnictwa ekologicznego
** stworzone ze składników organicznych
*** naturalne olejki eteryczne






Szpakowe kostki i nie tylko :)

Szpakowe kostki i nie tylko :)


Przez ostatnie miesiące u mnie na profilu IG mogliście zapoznać się z kosmetykami Mydlarni Cztery Szpaki w cyklu "szpakowe kostki". Przyszła pora na podsumowanie wszystkich informacji.
Ta białostocka manufaktura, szerzej poznana w zeszłym roku na targach kosmetycznych Ekocuda, zmieniła nasze podejście.
Wcześniej z Robertem nie byliśmy zwolennikami mydeł w kostce, cały czas pokutowało to, że przy zwykłych drogeryjnych kostkach, nawet niby tych najłagodniejszych, efekty nie były delikatnie mówiąc zadowalające :(
Ola, Magda i Basia szpakowe dziewczyny, wprowadziły nas w swój świat, podpowiedziały czego potrzebujemy przy naszych problemach i co się przyda przy tatuażu i jego pielęgnacji :)



Na początek dosłownie mydło dla bobasów :) to mydło nie ma prawa nikogo uczulić, Miś z lanoliną, zapomnicie o suchej, podrażnionej skórze.
Sprawdziło się do mycia twarzy, nie zostawia żadnego napięcia.
Kilka razy służyło do higieny intymnej nie wystąpiło żadne pieczenie, czy uczucie dyskomfortu
Ma niesamowity "poślizg" kto używał ten wie, chyba dobrze by się sprawdziło do golenia ale ciężko było ocenić bo nie mam takiej potrzeby (IPL). Jest bardzo delikatne, bezzapachowe, mogę polecić z czystym sumieniem ludzikom bojącym się nadal mydeł w kostce, a chcących wypróbować coś na początek. W składzie mamy olej kokosowy, masło shea, oliwa z oliwek, masło kakaowe, lanolina i olej rycynowy. Lanolina oprócz tego ze nadaje skórze miękkość to zapobiega nadmiernej utracie wody z naskórka.
Mydło delikatnie natłuszcza, skóra jest mięciutka, miła w dotyku.
Bardzo dobre przy AZS nic nie podrażni, ale ze  względu na mocniejszy efekt Robert woli dziegciowe.

Wykonane ręcznie, nie zawiera żadnych substancji chemicznych, nawet olejków eterycznych żeby było jeszcze delikatniejsze

INCI: Sodium cocoate, sodium shea butterate, sodium olivate, sodium cocoa butterate, sodium ricinoleate, lanolin



Kolejna kostka to cudowne mydło o zapachu spalonych opon :) nie żartuję, mydło dziegciowe, absolutny must have skór wrażliwych, problematycznych, tłustych, z problemami chorobowymi jak łuszczyca czy egzema. 
Daje dobre efekty, koi, łagodzi rumień, świąd ma właściwości delikatnie znieczulające co szczególnie przydaje się w miejscach zmienionych chorobą. Atopowcom przynosi ulgę wiem bo mam takiego w domu i uwielbia to mydło. W składzie znajdziemy dziegieć brzozowy, olej kokosowy, maso shea, oliwę z oliwek, olej rycynowy.

Wiem zapach jest delikatnie mówiąc specyficzny, a miny znajomych nie tęgie jak wychodzą czasem z naszej łazienki, ale cóż :) działaniem nie ma sobie równych.

INCI: Sodium cocoate, sodium shea butterate, sodium sunflowerate, sodium ricinoleate, birch tar oil



Popiół i diament czyli detoksykujące mydło węglowe do cery problematycznej.
Ze względu na działanie, z kostki korzystałam głównie ja, Robertowi za bardzo przesuszało skórę ponieważ przy częstym stosowaniu może tak się zdarzyć. Dlatego w zależności od potrzeb, częstotliwość stosowania mydła trzeba dopasować do swojej skóry.
U mnie przy cerze mieszanej, czasem problematycznej, idealnie sprawdza się używane raz na dwa dni, spieniam w dłoniach i tak myję twarz. Po umyciu psikam hydrolatem i nakładam krem.
W składzie znajdziemy olej kokosowy, masło shea, olej lniany i oczywiście węgiel aktywowany.
Mydło świetnie oczyszcza, ale jednocześnie jest delikatne. Poprawa stanu skóry jest zauważalna, wyraźnie zmniejsza ilość wydzielanego sebum. Skóra jest zmatowiona, bez uczucia ściągnięcia.
Pomaga w szybszym gojeniu się drobnych niedoskonałości, czy przy problemie zaskórników.

INCI: Sodium cocoate, sodium shea butterate, sodium linum usitatissmum, activated charcoal



Kolejna szpakowa kostka jakoś bardzo dobrze wpasowuje się w taki jak teraz jesienny klimat, ten zapachy i ten dyniowy kolor :)
Mydło pomarańcza i rozmaryn.
Zapach dla mnie bardziej ziołowy niż pomarańczowy, pobudzający, bardzo dobrze oczyszcza, co ważne bez ściągnięcia.
Nie przesusza, przy skórze problematycznej, suchej, pękającej nie podbija tego efektu (tym razem również Robert mógł jego używać).
W składzie mamy olej kokosowy, olej lniany (uwielbiam), masło shea, oliwa z oliwek, olejek eteryczny pomarańczy, olejek rozmarynowy.
Bardzo lubię myć nim również moje pędzle, olejek rozmarynowy działa przeciwbakteryjne.

Jak wszystkie ich kostki wykonane ręcznie, nie zawiera żadnych substancji chemicznych, oraz surowców pochodzenia zwierzęcego.

INCI: Sodium cocoate, sodium olivate, sodium shea butterate, sodium linum usitatissmum, rosmarinus officinalis (rosemary) leaf, rosmarinus officinalis (rosemary) leaf oil, citrus sinensis (sweet orange) oil, Bixa orellana (Annatto) Seed



Super Blend był wzięty na Ekocuda z konkretnym tatuażowym przeznaczeniem. 
Jednak co się okazało, że do czasu kiedy się przyda po tatuażowych poprawkach, zaczął śmigać tak naprawdę już do wszystkiego:)
Jest to balsam, masło do ciała, ale nie wiem czy jest sens go określać. U nas sprawdza się do ciała, do stóp, do rąk, do ust, jako olejek do masażu. Uwielbiam uniwersalne kosmetyki :)
Skład ma mega prosty masło shea, masło kakaowe i olej kokosowy. 
Jaka po nim jest skóra, to jest nie do opisania, ukojenie, dożywianie, nawilżenie. 
W zeszłym roku w czasie zimowych wypadów, zadbał o przemrożone buźki dzieci naszych znajomych :)
Zapach jest minimalny, ale bardzo przyjemny. 

Rzadko który kosmetyk trafia na zaszczytne miejsce na szafce nocnej ale ten tam zostaje. Trzeba będzie się zaopatrzyć w kolejne opakowanie, które samo w sobie później wykorzystujemy na szampony w kostce i inne kosmetyki również w podróży, idealne do przechowywania :)

INCI: Butyrospermum parkii, theobroma cacao (cocoa) seed butter, cocos nucifera (coconut) oil





Które szpakowe kosmetyki skradły Wasze serca?


Copyright © 2019 ecobabka na tropie...