Sukin 100% natury z Australii

Kompleksowa, trzy etapowa pielęgnacja, zamknięta w małym pudełeczku, czyli propozycja od australijskiej marki Sukin. Od pewnego czasu podbija nasz rynek kosmetykami na bazie składników naturalnych, nie testowanymi na zwierzętach, wolnymi od syntetycznych substancji zapachowych składników pochodzenia zwierzęcego, ostrych detergentów, ani sztucznych barwników. Nie znajdziemy w nich także SLS, olei mineralnych, EDTA, czy parabenów.
Ja swój zestaw znalazłam w TK Maxx, skuszona składami, opiniami dziewczyn i ceną (ułamek regularnej sklepowej) byłam bardzo ciekawa co tam trawie piszczy i skąd te zachwyty :)


Zaczynamy od żelu do mycia twarzy o przyjemnym ziołowym, może trochę cytrusowym, bardzo naturalnym zapachu.
W składzie znajdziemy aloes, ekstrakty z rumianku, oczaru wirginijskiego (bardzo się lubimy), czy lawendy, do tego olej makadamia, różany i z wiesiołka (pełny skład niżej).
Oczywiście na początku, zanim się zorientowałam jaki jest wydajny, używałam go znacząco za dużo, później było już lepiej :)
W kontakcie z wodą bardzo fajnie się pieni, mogłam nim spokojnie zmyć makijaż mineralny, nie wiem jak zachowa się przy takim standardowym tuszu czy podkładzie.
Jeśli używałam mojego dwufazowego płynu do demakijażu, całkowicie domywał resztki makijażu oraz fazę olejową.
Głównie używałam go do wieczornego mycia, ponieważ rano zazwyczaj używam pianki, ale jest na tyle delikatny, że spokojnie do porannej pielęgnacji też się sprawdzi.
Skóra po użyciu nie jest suchym wiórkiem, nie jest ściągnięta, mimo że widać działanie regulujące wydzielanie sebum, jest ukojona i czuje się po prostu komfortowo :) gotowa na kolejne pielęgnacyjne kroki.

INCI: Aqua, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Cocoamidopropyl Betaine, Decyl Glucoside, PEG-150 Pentaerythrityl Tetrastearate, Chamomilla Recutita Extract (Chamomile), Camellia Sinensis Extract, Hamamelis Virginiana Extract (Witch Hazel), Glycerin, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Rosa Canina Fruit Oil (Rose Hip) OenotheraBiennis (Evening Primrose) Seed Oil, Phenoxyethanol, Benzyl Alcohol, Citrus Tangerina (Tangerine) Peel Oil, Citrus Nobilis (Mandarin Orange) Peel Oil, Lavandula Angustifolia Extract Lavender), Vanilla Planifolia Extract, Citric Acid


Po myciu warto stonizować skórę, wyrównać pH, do czego idealnie się nadaje mgiełka nawilżająca, o cudownym różanym zapachu, w której prym wiedzie właśnie woda różana i ekstrakt z rumianku. U mnie nie tylko sprawdziła się po myciu, ale też przy podrażnieniach po maseczkach glinkowych. Łagodzi zaczerwienienia, koi i odświeża skórę.
U mnie właściwie na co dzień goszczą hydrolaty ale ten tonik/mgiełka w niczym im nie ustępuje, nawet się zastanawiam, czy nie jest lepszy w działaniu od takiego hydrolatu różanego, czy rumiankowego hmm...
Buteleczka ma bardzo dobry atomizer, który nie strzela z znienacka w oko, tylko puszcza idealną mgiełkę, dlatego puste opakowanie zostało na refille innych kosmetyków z gorszą pompką, bo takie się oczywiście trafiają.
Używałam jej parę miesięcy temu i muszę powiedzieć, że tak na lato chyba za nią zatęsknię :) w taki gorący dzień, wyjąć z lodówki i psik...psik...

INCI: Water (Aqua), Rosa Damascena Flower Water (Rose), Glycerin, Chamomilla Recutita (Matricaria) Flower Extract (Chamomile), Citric Acid, Phenoxyethanol


I ostatni etap pielęgnacji :) po oczyszczeniu i stonizowaniu skóry warto ją nawilżyć i odżywić, w zestawie znajdziemy dedykowany do tego lotion. 
O ile żel i tonik super mi się sprawdzały, to tu jednak jest mały zawód, ponieważ jako krem na noc dla mnie (dojrzała skóra), samodzielnie się nie do końca sprawdzał. Potrzebowałam za każdym razem czymś go "wzmocnić" :)
Może dla młodszej, mało wymagającej skóry sprawdziłby się idealnie, ja potrzebowałam czegoś więcej.
Za to idealnie szybko się rozprowadzał i wchłaniał do matu zostawiając gładką twarz, tym samym nadając się na dzień pod makijaż. Nic się nie ciastowało, nie rolowało, dogadywał się z mineralnym makijażem, jakoś nie wyświecałam się bardziej niż zwykle, ale też nie przedłużał świeżości makijażu, nie obciążał. Tym samym okazał się świetną lekką, bazą pod makijaż. 

Bardzo wygodne opakowanie z pompką, ułatwiającą dozowanie, nie trzeba w nim grzebać palcami, co przy takiej ilości składników aktywnych byłoby zabójstwem.
Znajdziemy tu połączenie wyciągów roślinnych ze skrzypu, pokrzywy, aloesu, łopianu i olei z dzikiej róży, sezamowego, jojoba, awokado, z kiełków pszenicy, dodatkowo masło shea i kakaowe.  

Czy kupię go ponownie? No tu jest problem, do pielęgnacji wieczornej się nie sprawdził, ale już jako baza pod makijaż tak, ale żeby brać go tylko w tym celu, to chyba nie, spokojnie mogę zostać przy kremach, których używam.

INCI: Aqua, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil, Cetearyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Glycerin, Ceteareth-20, Rosa Canina Fruit Oil (Rose Hip), Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Oil, Tocopherol (Vitamin E), Equisetum Arvense (Horsetail) Extract, Arctium Lappa (Burdock) Extract, Urtica Dioica (Nettle) Extract, Phenoxyethanol, Benzyl Alcohol, Citrus Tangerina (Tangerine) Peel Oil, Citrus Nobilis (Mandarin Orange) Peel Oil, Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil, Vanillin,Vanilla Planifolia Extract, Citrus Paradisi (Grapefruit) Seed Extract, Linalool, * Limonene. * * Natural component of essential oils


Mimo wszystko jeśli jeszcze uda mi się trafić na ich kosmetyki, z chęcią wypróbuję produkty do włosów, słyszałam ze też je lubicie :)

Copyright © 2019 ecobabka na tropie...