Ukochany krem pod oczy


W zeszłym roku na tragach kosmetycznych zainteresowała mnie polska manufaktura kosmetyków Be.Loved na której czele stoi przemiła pani Kinga, którą udało mi się poznać. Dostałam kilka próbek kosmetyków do przetestowania na spokojnie w domu z czego się bardzo cieszę, założycielka marki ma bardzo indywidualne podejście do klienta co jest niesamowitą wartością, tak rzadką w dzisiejszych czasach. Po próbce kremu pod oczy papaja mango wiedziałam, że muszę zaopatrzyć się w pełnowymiarowe opakowanie :)
I tak zaczęła się moja przygoda z Be.Loved.


Jak działa?
Przeciwzmarszczkowy krem pod oczy papaja mango, właściwie to delikatny mus, jest bardzo bogaty ale nie tłusty, czy ciężki, taki mięsisty bardzo nawilżający, świetnie się wchłania.
Raz na jakiś czas nakładam sobie grubszą warstwę podczas wieczornego spa, to co zostaje wklepuję i kładę się spać. Doskonale wygładza i lekko napina skórę.
Kolejny plus - nie mam problemu z nakładaniem pod makijaż mineralny, nic mi się nie roluje, nie ścina.
Działa też jak pogotowie ratunkowe po jakiejś gorszej nocy, idealnie sprawdza się z zimnym rolerem, to jest dopiero ukojenie mmm...
Skóra wokół oczu jest widocznie zregenerowana i dobrze nawilżona.
Wystraszyłam się trochę ilości bo słoiczek był wypełniony po brzegi, dlatego czasem nakładam go sobie też na policzki (które są potem gładkie jak pupcia niemowlaka), bo boję się, że nie zużyję na czas, ponieważ jest bardzo wydajny.

Znajdziecie w nim moc naturalnych składników, oprócz oczywiście ekstraktu z mango i papai, ekstrakty z granatu, zielonej herbaty, kofeiny, probiotyki oraz biofermenty z rzodkwi, aceroli i kakao (szczegółowy skład poniżej).

Po 2 latach używania mojego niezastąpionego kremu pod oczy z Madary, przyszła dobra zmiana, a już myślałam, że nic go nie przebije.


Kosmetyki Be.Loved są ręcznie robione zapakowane w słoiczki z ciemnego szkła, aby chronić ich zawartość  przed promieniowaniem UVA i UVB, przedłużając tym samym ich okres przydatności.

Co wyróżnia markę oczywiście dbałość o szczegóły, dobór składników i to nie byle jakich w kosmetykach nie znajdziecie silikonów, parabenów, syntetycznych kolorów, sztucznych zapachów, olejów mineralnych, i tak dla informacji nie są testowane na zwierzętach :)

Trzeba uważać kosmetyki od pani Kingi są silnie uzależniające i mają już swoich psychofanów ;P obawiam się ze powoli zbliżam się do tego stanu i jeszcze nie raz się tutaj spotkamy ;)


INCI: Rosa Damascena Flower Water, Pelargonium graveolens flower/leaf/stem water, Carthamus Tinctorius (Olej z krokosza barwierskiego), Persea Gratissima (Avocado) Oil, Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate, Rosa canina (Rosehip) seed oil, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Rhus Succedanea Fruit Wax, Aqua, Lactobacillus Ferment Lysate, Camellia Sinensis Leaf Extract, Punica Granatum Extract, Lactobacillus Ferment, Caffeine, Lactobacillus/Acerola Cherry Ferment, Leuconostoc/Radish Root Ferment Filtrate,  Lactobacillus/Cocoa Fruit Ferment Filtrate, Carica Papaya (Papaya) Fruit Extract, Mangifera Indica (Mango) Fruit Extract, Tocopherole, Panthenol, Niacinamide (vitamin B3), sodium hyaluronate, hyaluronic acid, *Benzyl Alcohol, Salicylic Acid, Glycerine, Sorbic Acid* (ECOCERT preservative)


Copyright © 2019 ecobabka na tropie...