Maski Pure Nature i Power of Nature Rapan Beauty


Kto mnie zna, ten wie jak bardzo lubię maski do twarzy, w zeszłym roku zwróciłam uwagę na maski Pure Nature 2w1 oraz Power of Nature od naszej rodzimej firmy Rapan Beauty.
Przetestowałam kilka takich ich flagowych produktów maski z peelingiem 2w1 Pure Nature (wersja niebieska i żółta) oraz Power of Nature - wersja różowa, jednak skupię się tylko na tych które sprawdziły się u mnie najlepiej.
Zapraszam :)


Maseczki Rapan Beauty w odróżnieniu od innych maseczek wyróżniają się bardzo wolnym procesem zasychania i powinny zachować elastyczność oraz wilgotność do końca zabiegu. Po zabiegu cera nie wymaga dodatkowego nawilżenia.

Jak już mówiłam maski Power of Nature oraz Pure Nature występują w trzech wersjach w zależności od typu skóry i potrzeb:
- wersja żółta - do skóry tłustej i mieszanej
- wersja niebieska - skóra sucha i mieszana
- wersja różowa - do każdego rodzaju skóry

Moja najlepiej działająca wersja, to wersja żółta (Pure Nature)  
W składzie bazowym znajdziemy oczyszczającą żółtą glinkę syberyjską, oraz olej migdałowy.

Jak działa?
Pierwsze co bardzo się rzuca w oczy, a właściwie w dotyku to bardzo gładka i dobrze oczyszczona skóra, ale spokojnie nie tak, że aż piszczy, nie występuje też uczucie ściągnięcia, efekt złuszczania jest solidny, bez przesuszenia.
Nie wystąpiły u mnie żadne podrażnienia (może tylko lekkie mrowienie skóry w ciągu pierwszej minuty od nakładania).
Bardzo gładko i przyjemnie się nakłada, lepiej niż wersja różowa, dlatego też się tak polubiłyśmy.
Nic nie zaogniła w przypadku kiedy były jakieś hormonalne niespodzianki na twarzy.
Bardzo podoba mi się to w jakiej kondycji pozostawia skórę, dobrze oczyszcza, domyka pory, nie przesusza.

Nie zauważyłam jakiegoś dużego efektu wyrównującego przebarwienia, czy poprawiającego koloryt skóry, ale to i tak byłaby tylko jeszcze jedna wartość dodana.

INCI: Yellow Clay, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Aqua, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate (naturalne konserwanty)


Wersja różowa (Power of Nature poniżej) przeznaczona jest do każdego rodzaju skóry, stworzona w oparciu o innowacyjny kompleks naturalnych, mineralnych i organicznych substancji aktywnych SMOC®.
W składzie znajdziecie: niebieską oraz żółtą glinkę, błoto iłowo-siarczkowe, "smoczą krew"(ekstrakt z żywicy drzewa Croton Lechleri, który chroni włókna elastyny i kolagenu, ma właściwości przeciwzapalnie oraz przyspieszające procesy gojenia i odmładzające skórę)
Do tego jeszcze wegański ekstrakt ze śluzu ślimaka pomagający w usuwaniu blizn oraz olejek ze słodkich migdałów.

Jak działa:
Podobnie jak wersja żółta dość mocno oczyszcza, daje porządny efekt złuszczenia dzięki krzemionce.
Nie podrażniła mnie, nie ściągnęła, ale zdecydowanie moja skóra wygląda lepiej po poprzedniczce:) .
Co ją odróżnia to to, że faktura jest jakby grubsza i bardziej sucha jest najbardziej gęsta i najmniej kremowa spośród koleżanek, przez co nie ma takiego komfortu używania jak przy wersji żółtej

INCI: Illite, Kaolin, Sulphide-Silt Mud, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Aqua,  Propanediol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Glycoprotein, Croton Lechleri Resin Powder, Glycerin, Hydrolyzed Glycosaminoglycans, Sodium Hyaluronate, Copper Gluconate, Sodium PCA.




Wersję niebieską (Pure Nature) miałam dosłownie kilka razy w użyciu (jedno pełnowymiarowe opakowanie) no niestety nie kliknęło może dlatego ze nie do końca dedykowana jest do mojego rodzaju skóry ale bardzo chciałam spróbować wszystkich :)
Być może rzeczywiście posiadaczki cery suchej mogą bardziej czerpać z jej bogactwa składników w pełni - dajcie znać.

U mnie przyjemnie się ją nakładało, konsystencja bardzo podobna do wersji żółtej, efekt oczyszczenia był najmniejszy biorąc pod uwagę wszystkie 3. Brak efektu ściągnięcia, czy wysuszenia. Miłości nie było, ale na szczęście pozostają jej koleżanki :)

INCI: Blue Clay, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Aqua, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate (naturalne konserwanty)

Kosmetyki Rapan Beauty nie zawierają parabenów, konserwantów czy sztucznych barwników znajdziecie w nich wyłącznie naturalne składniki.
Z firmą tak osobiście miałam możliwość zapoznać się na listopadowych Ekocudach (2018) w Warszawie, zawsze warto się poradzić, skonsultować, przemiła obsługa.
W asortymencie tej niewielkiej, ale prężnie rozwijającej się manufaktury z Krakowa znajdziecie jeszcze sole do kąpieli, glinki, peeling do ciała, czy tonik na bazie syberyjskiej soli jeziorowej (bardzo mnie ciekawi, na pewno spróbuję).

Pamiętajcie, maski można zawsze kupić w wersji mini na 3 zabiegi i zobaczyć która sprawdzi się u Was najlepiej.
Ja oczywiście będę wracać :)
Szczerze polecam!

Copyright © 2019 ecobabka na tropie...