Krem do zadań specjalnych Microbiota Plantea Natural Cosmetics


Tym razem zaglądam z perełką przywiezioną z jesiennych targów Ekocuda :), którą chciałam już mieć u siebie jak się tylko pojawiła, ale wiadomo, musiałam zejść z zapasów i dodatkowo musiały pojawić się sprzyjające okoliczności żeby móc ocenić go w pełni.


Mowa o kremie do twarzy Microbiota od Plantea Natural Cosmetics, więcej o marce możecie poczytać w postach targowych (bo tam się właśnie poznałyśmy :)), lub wcześniejszych recenzjach kosmetyków.
Co mogę powiedzieć, kolejny dobry kosmetyk w ich wykonaniu, który nie zawodzi :)

Ale od początku, krem jest w szklanym opakowaniu i nie jest to zwykłe szkło, a biofotoniczne, które chroni nasz krem przed promieniowaniem i tym samym szybszym zepsuciem. Do kremu dodana jest szklana szpatułka... tak szklana, ale fajnie, pierwszy raz się z tym spotkałam, zawsze miałam plastikowe lub drewniane i ona jak i kolejne zostaną u mnie do innych kosmetyków.
Głównym zadaniem kremu jest odbudowa mikroflory bakteryjnej oraz warstwy hydrolipidowej skóry, stąd w składzie pro i prebiotyki oraz składniki utrzymujące długotrwałe nawilżenie skóry (dokładny skład poniżej)

Jak działa?
Kremu używałam w zeszłym roku, przełom listopada i grudnia, z przerwą na inne kosmetyki i teraz do niego wróciłam :) W tamtym czasie była chwila mrozu w połączeniu z sezonem grzewczym i dostałam przesuszeń od chłodnego powietrza. Przeglądając kosmetyki z jesiennych targów znalazłam Microbiotę i przypomniało mi się co mówiła o niej właścicielka marki Patrycja, że da ogromną dawkę nawilżenia i poprawę stanu skóry, bez obciążenia czy tłustego filmu. Musiałam to sprawdzić bo brzmiało za idealnie ;P
I tak się zaczęła nasza przygoda :) krem sprawdził się w najbardziej newralgicznym momencie sezonu, przesuszenia, zaczerwienienia, kaprysy skóry.
Z dnia na dzień, krem zaczął wszystko łagodzić, na początku używałam tylko na wieczór (przypominam o próbie za uchem zawsze warto zrobić). Po około tygodniu zagościł w mojej porannej pielęgnacji co na bieżąco widzieliście na IG. Dogadywał się z makijażem, nie było żadnego problemu pod minerały, czy krem z filtrem.


Muszę powiedzieć, że nigdy nie miałam tak dziwnego w swojej strukturze, a zarazem dobrego kremu, ukoił co było trzeba, nowe problemy nie pojawiały się na skórze.
Po nabraniu krem jest lekki, ale jakby tłusty, aby po chwili zmienić się w prawie wodnistą substancję, wiem brzmi kosmicznie, dla mnie też to było zaskakujące. Jak on się rozprowadza mmm... 
Ciekawostką jest jakby olejkowa jego forma po rozprowadzeniu na skórze, ale nic bardziej mylnego, jak się okazuje w kremie nie zastosowano olejów, a lekki emolient :)


Właśnie ta lekkość mnie zachwyca.
Mój poprzedni krem zostawiał taką okluzyjną warstewkę, nie mam z tym problemu, ale w przypadku Microbiota wszystko wchłania mi się do cna, nie pozostawia żadnej warstwy, skóra jest wypielęgnowana, miękka w dotyku, bez tłustego filmu, czy lepkości. Przy mojej cerze mieszanej, skłonnej do różnych niespodzianek, bardzo dobrze się spisuje. Naprawdę wielkie brawa za takie właściwości samego kosmetyku, jak i działanie.
Nie kojarzę u siebie kremu, który by dawał taką dawkę nawilżenia skórze, a wiecie że "trochę" ich się u mnie przewinęło. On jest jak bariera, która zatrzymuje wodę w mojej skórze i nawilżenie nie pozwalając stracić ani kropli :)
Oprócz wcześniej wymienionych składników znajdziemy w nim syrop kukurydziany utrzymujący nawilżenie i zapobiegający odwodnieniu skóry oraz poligodial aktywna substancja uzyskana z jagód pieprzu tasmańskiego przeciwzapalna i zmniejszająca obrzęki (szczegółowy skład niżej).


INCI:  Aqua, Shea Butter Ethyl Esters, Isopropyl Palmitate, Alpha-Glucan Oligosaccharide, Maltooligosyl Glucoside, Polyglyceryl-3 Oleate, Glycerin, Hydrogenated Starch Hydrolysate, Saccharide Isomerate, Magnesium Sulfate, Lactococcus Ferment Lysate, Benzyl Alcohol, Coco-Caprylate/Caprate, Sorbitan Sesquioleate, Arginine, Dehydroacetic Acid, Benzoic Acid, Tasmannia Lanceolata Fruit/Leaf Extract, Sorbic Acid, Citric Acid, Sodium Citrate, Lactic Acid, Biosaccharide Gum-1, Sodium Chloride, Sodium Benzoate, Sodium Levulinate, Glyceryl Caprylate, Sodium Anisate

Ostrzegam, że pod koniec używania dobrał się do niego Robert :) a to jest mój osobisty główny wyznacznik tłustości kremu. On nie rusza kremów, które zostawiają mu jaką kolwiek warstwę, a już tłustą to z daleka. Następnym razem kupię dwa słoiczki i tyle, bo jak widać chętnie sięgają po niego panowie :)  Na pewno wrócę...

Jeśli chcecie poczytać o innych ich kosmetykach które się u mnie sprawdziły zapraszam tutaj



Copyright © 2019 ecobabka na tropie...