Pumeks inny niż wszystkie


Jak tam Wasze stopy? Przygotowane już na sezon letni, czy jeszcze przypominają stopy hobbita ;P
Przy tak pięknej pogodzie jak teraz, chyba szybciej wystawimy je na widok publiczny. Dbacie o nie jakoś specjalnie oprócz pedicure, kremowania na noc i złuszczania. Ja od 1,5 roku używam właśnie czegoś co pomaga w mechanicznym złuszczaniu pod prysznicem i nie kosztuje dużo.


Chciałam Wam pokazać bardzo oryginalny gadżet do pielęgnacji stóp, który można bez problemu kupić w drogerii. Ja swój zakupiłam przy okazji zakupów w Marokosklep, ale bez problemu znajdziecie go w Rossmannie. Produkt jest w 100% naturalny, wykonany jest z marokańskie glinki czerwonej (wypalany w piecu z glinki pochodzącej z gór Atlas w Maroku).
Tradycyjnie używany podczas rytuału hammam w marokańskich łaźniach, bardzo się cieszę, że dotarł również do nas :)


Do tej pory mieliśmy pumeksy ze skały wulkanicznej, jednak widać, że ten glinkowy lepiej radzi sobie z naszymi stopami. Co prawda z bardzo dużymi zgrubieniami sobie nie poradzi, ale przy regularnym używaniu nie ma najmniejszego problemu z usuwanie zrogowaciałego naskórka.
Tracza do ścierania pokryta jest wgłębieniami, które właśnie pomagają usuwać zrogowaciały naskórek. Nie są to ostre krawędzie i przy dobrze namoczonej skórze nie ma możliwości podrapania się. 
Pumeks jest łatwy do uchwycenia, dobrze się prowadzi dzięki wyprofilowanej rączce, raczej nikt nie powinien mieć z tym problemu.
Jest bardziej higieniczny niż te typowe pumeksy syntetyczne, łatwy w czyszczeniu wystarczy po użyciu go wymyć i zostawić żeby sobie wysychał.
Producent określa żywotność i skuteczność produktu na kilkanaście miesięcy u mnie nie był używany, jeden, dłużej niż rok, z tego względu że trzeba uważać ponieważ w razie upadku może się potłuc! 


Rzeczywiście zwraca na siebie uwagę w sklepie, wygląda zupełnie inaczej niż jego drogeryjni koledzy (cena 5-7 zł. w zależności od sklepu). O ile dobrze pamiętam podobne pumeksy były w którejś edycji Naturalnie z pudełka.
Miałyście już z nim do czynienia? Jak się sprawdzał?
Copyright © 2019 ecobabka na tropie...